Ładowanie

Skradzione marzenia Polaków – pozew zbiorowy

W latach 2013–2023 Polska uzyskała ze sprzedaży uprawnień do emisji w ramach systemu EU ETS dochód w wysokości blisko 94 miliardów złotych, z czego prawie 90% tej kwoty, czyli ponad 84 miliardy złotych, uzyskano w latach 2019–2023. W teorii pieniądze te miały wspierać transformację energetyczną kraju, przyczyniając się do redukcji emisji gazów cieplarnianych i poprawy jakości powietrza. Jednak rzeczywistość okazała się zgoła inna. Zamiast realnej poprawy sytuacji w sektorze energetycznym, środki te zostały przeznaczone na różnorodne cele niezwiązane z redukcją emisji, co skutecznie zahamowało proces przechodzenia na czystą energię.

System zarządzania dochodami z EU ETS został skonstruowany w sposób, który uniemożliwia jednoznaczne określenie, na co faktycznie wydano większość środków. Ponad 63% uzyskanych wpływów trafiło do budżetu państwa, gdzie obowiązuje zasada jedności budżetowej, co oznacza brak wyodrębnienia tych środków na konkretne cele klimatyczne. Pozostała część funduszy, niemal 25%, została skierowana do funduszy pozabudżetowych, takich jak Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny, Fundusz Rekompensat Pośrednich Kosztów Emisji oraz Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Brak transparentności w ich ewidencjonowaniu sprawił, że środki te nie były odpowiednio rozliczane pod kątem wpływu na cele klimatyczne.

Największa odpowiedzialność za niewykorzystanie tych środków na rzecz poprawy polskiej energetyki i jakości powietrza spoczywa na rządzie oraz instytucjach odpowiedzialnych za ich dystrybucję. Ministerstwo Środowiska (a następnie Ministerstwo Klimatu i Środowiska) miało kluczową rolę w gospodarowaniu funduszami z EU ETS, jednak nie wdrożyło skutecznego mechanizmu zapewniającego, że pieniądze trafią na działania mające na celu redukcję emisji CO₂. Brak odpowiedniej strategii i nadzoru nad wydatkowaniem środków oznacza, że większość funduszy nie została wykorzystana zgodnie z pierwotnym założeniem.

Odpowiedzialność ponosi również cały aparat administracji publicznej, który przez lata nie opracował przejrzystego i efektywnego systemu alokacji dochodów z uprawnień emisyjnych. Raporty składane Komisji Europejskiej nie zawierały szczegółowych informacji na temat faktycznego przeznaczenia środków, co uniemożliwiało ocenę ich efektywności.

Niestety, jedynie niewielki procent funduszy – około 1,3% – trafił bezpośrednio na cele związane z redukcją emisji gazów cieplarnianych. Środki te zostały przekazane głównie do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który miał wspierać działania proekologiczne, jednak w skali całkowitych przychodów jest to znikoma kwota.

Pomimo ogromnych przychodów ze sprzedaży uprawnień do emisji, Polska nadal zmaga się z wysokim poziomem emisji CO₂ oraz przestarzałą infrastrukturą energetyczną, opartą na węglu. Stracona dekada to nie tylko zmarnowane miliardy złotych, ale także zahamowane marzenia Polaków o czystym powietrzu i nowoczesnej, ekologicznej gospodarce energetycznej.

Brak długofalowej wizji, krótkowzroczne zarządzanie i polityczne decyzje sprawiły, że środki, które mogły przyspieszyć zieloną transformację, zostały wykorzystane do łatania budżetu państwa i krótkoterminowych potrzeb finansowych. To wszystko sprawia, że zamiast korzystać z potencjału środków unijnych, Polska pozostaje w tyle za innymi krajami Unii Europejskiej, które znacznie lepiej wykorzystały system EU ETS do modernizacji swoich sektorów energetycznych.

W latach 2015–2023, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość (PiS) sprawowało władzę, odpowiedzialność za nadzór nad tymi środkami spoczywała na rządzie oraz ministrach właściwych ds. środowiska i klimatu. NIK wskazała, że minister właściwy do spraw środowiska/klimatu nie wdrożył mechanizmu efektywnego wykorzystania dochodów uzyskanych ze sprzedaży uprawnień w III okresie rozliczeniowym (2013–2020) na działania redukujące emisję gazów cieplarnianych.

W związku z powyższym, politycy PiS, pełniący kluczowe funkcje w rządzie w tym okresie, ponoszą odpowiedzialność za brak skutecznego nadzoru i niewłaściwe rozdysponowanie środków z EU ETS, które miały być przeznaczone na transformację energetyczną i poprawę jakości powietrza w Polsce.

Złożenie pozwu zbiorowego przeciwko politykom Prawa i Sprawiedliwości za działania związane z wadliwym wydatkowaniem funduszy z EU ETS w latach 2015–2023 jest teoretycznie możliwe, jednak w praktyce wiąże się z poważnymi wyzwaniami prawnymi. Polskie prawo przewiduje możliwość dochodzenia roszczeń zbiorowych, jednak konieczne byłoby wykazanie, że konkretne decyzje rządzących spowodowały realne straty materialne lub zdrowotne obywateli, co w przypadku decyzji o charakterze budżetowym może być trudne do udowodnienia.

Kluczową kwestią w ewentualnym pozwie byłoby ustalenie, czy politycy PiS dopuścili się naruszenia prawa poprzez niezgodne z przeznaczeniem wydatkowanie środków pochodzących ze sprzedaży uprawnień do emisji CO₂. Zgodnie z unijnymi regulacjami, dochody z EU ETS powinny być przeznaczane na działania związane z transformacją energetyczną i redukcją emisji gazów cieplarnianych. Kontrole Najwyższej Izby Kontroli wykazały, że znaczna część tych środków została przekierowana na cele niezwiązane bezpośrednio z ekologią, a ich wydatkowanie nie było w pełni transparentne. Taki stan rzeczy mógłby wskazywać na niegospodarność, jednak niekoniecznie oznaczałby naruszenie prawa w sposób umożliwiający bezpośrednie pozwanie osób odpowiedzialnych.

Pozew musiałby również uwzględniać kwestię odpowiedzialności indywidualnej. W polskim systemie prawnym politycy, jako przedstawiciele władzy wykonawczej, często działają w ramach przyjętych ustaw i przepisów, co oznacza, że decyzje dotyczące wydatkowania środków są podejmowane kolektywnie, w ramach kompetencji rządu i podlegają zatwierdzeniu przez Sejm. Odpowiedzialność za te decyzje spoczywa więc na całej strukturze administracyjnej państwa, a nie wyłącznie na pojedynczych osobach. Z tego względu trudno byłoby przypisać bezpośrednią winę konkretnym politykom, jeśli nie udowodniono by im świadomego działania na szkodę interesu publicznego.

Dodatkowym wyzwaniem byłoby ustalenie, czy niewłaściwe wydatkowanie środków doprowadziło do konkretnych szkód poniesionych przez obywateli, które mogłyby zostać wycenione i dochodzone w ramach roszczeń cywilnych. Pozwy zbiorowe wymagają wykazania jednorodnych roszczeń, a w przypadku polityki klimatycznej trudno jest bezpośrednio wskazać indywidualne straty poniesione przez konkretnych obywateli w wyniku nieprawidłowego rozdysponowania funduszy.

Istnieje jednak możliwość poszukiwania odpowiedzialności politycznej i administracyjnej poprzez działania organizacji społecznych i pozarządowych. Złożenie skargi do Komisji Europejskiej, która mogłaby przeprowadzić postępowanie w sprawie naruszenia przepisów unijnych dotyczących wykorzystania środków klimatycznych, mogłoby doprowadzić do sankcji wobec Polski lub zobowiązania do zwrotu części środków. Również dalsze kontrole NIK oraz działania organów ścigania, takich jak prokuratura, mogą stanowić narzędzia do dochodzenia odpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości.

Pozew zbiorowy przeciwko politykom PiS za działania związane z funduszami EU ETS jest teoretycznie możliwy, to w praktyce jego skuteczność byłaby wątpliwa ze względu na trudności w wykazaniu odpowiedzialności indywidualnej, udowodnienie szkody oraz długość i skomplikowanie samego procesu sądowego. Skuteczniejszą drogą może być podjęcie działań na szczeblu instytucji krajowych i unijnych w celu pociągnięcia do odpowiedzialności organów odpowiedzialnych za zarządzanie środkami publicznymi.

Mówię po 🇵🇱 🇩🇰 🇺🇸 oraz trochę 🇳🇴 🇸🇪. Mam szerokie zainteresowania i cenię sobie błyskotliwość sarkazmu i ironii. Ludzka głupota bywa dla mnie frustrująca, ale zawsze chętnie nawiązuję kontakt z fascynującymi i inspirującymi osobami. Robię media, ponieważ inne mnie denerwują.