Ładowanie

Polityka a bezpieczeństwo: sprzeczności w przekazie Karola Nawrockiego

zdj.Wikipedia

Karol Nawrocki kontynuuje kampanijną podróż po Polsce, odwiedzając miejsca, gdzie może liczyć na największe poparcie. Wśród nich znalazł się Łuków, położony w województwie lubelskim, czyli w regionie, który od lat jest bastionem Prawa i Sprawiedliwości. Sala Liceum Kościuszki, choć największa w mieście, nie pomieściła wszystkich chętnych – ludzie stali w korytarzach, a w powietrzu unosiła się atmosfera entuzjazmu.

W wystąpieniu Nawrockiego nie zabrakło tematów kluczowych dla jego kampanii – od problemów rolników po sytuację służby zdrowia. Najwięcej emocji wywołały jednak jego słowa o Ukrainie. Kandydat wspierany przez PiS nie krył wrogości wobec naszego wschodniego sąsiada. Krytykował politykę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, kwestionował zasadność członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej i NATO, a także zarzucał Kijowowi brak wdzięczności wobec Polski. Te ostre słowa spotkały się z owacjami zgromadzonych, którzy entuzjastycznie reagowali na antyukraińskie akcenty w przemówieniu.

Problem w tym, że tego rodzaju retoryka nijak się ma do rzeczywistości geopolitycznej. Ściana wschodnia Polski, od lat lojalnie wspierająca prawicę, jest jednocześnie pierwszą linią potencjalnego konfliktu. To właśnie ten region – Podlasie, Lubelszczyzna, Podkarpacie – stałby się pierwszą ofiarą ewentualnej rosyjskiej agresji. Bez silnej Ukrainy, bez jej obecności w zachodnich strukturach bezpieczeństwa, to polskie miasta i wsie mogłyby znaleźć się w sytuacji, w której znalazł się Charków czy Mariupol.

Wołodymyr Zełenski nie pozostawił słów Nawrockiego bez odpowiedzi. W rozmowie dla kilku polskich mediów podkreślił, że jeśli Ukraina nie wejdzie do NATO i Unii, będzie zdana na siebie w starciu z Rosją. I jeśli upadnie, to Polska znajdzie się na pierwszej linii frontu. Wtedy to nie tylko Ukraińcy będą bronić swojej ziemi – to Polacy będą musieli stanąć do walki.

Nawrocki, grając na nastrojach wyborców, zdaje się ignorować fakt, że bezpieczeństwo wschodniej Polski zależy nie tylko od siły polskiej armii, ale także od tego, czy Ukraina pozostanie niezależnym państwem. Krytykując Kijów, atakując jego aspiracje do NATO i Unii, de facto osłabia własną pozycję. Na granicy polsko-ukraińskiej nie wystarczy już jedynie polityczna lojalność wobec PiS – tam decyduje realna polityka, w której Ukraina jest nie sojusznikiem z wyboru, ale koniecznym gwarantem polskiego bezpieczeństwa.

Entuzjazm wyborców w Łukowie wobec antyukraińskich wypowiedzi Nawrockiego może wydawać się naturalny w kontekście bieżących napięć. Jednak historia uczy, że graniczne regiony zawsze płacą najwyższą cenę za polityczne błędy. Jeśli Polska odwróci się od Ukrainy, jeśli osłabi jej pozycję na arenie międzynarodowej, to właśnie wschodnia ściana kraju może być pierwszą, która odczuje skutki tej decyzji. Ostatecznie to nie Warszawa, ale Lubelszczyzna, Podkarpacie i Podlasie znajdą się w ogniu wydarzeń, których dziś wielu nie chce dostrzec.

Mówię po 🇵🇱 🇩🇰 🇺🇸 oraz trochę 🇳🇴 🇸🇪. Mam szerokie zainteresowania i cenię sobie błyskotliwość sarkazmu i ironii. Ludzka głupota bywa dla mnie frustrująca, ale zawsze chętnie nawiązuję kontakt z fascynującymi i inspirującymi osobami. Robię media, ponieważ inne mnie denerwują.